czwartek, 22 stycznia 2009

Powrót ...

...kota marnotrawnego nastąpił ;) Żaliłam się ostatnio Herbi, że ponad tydzień temu (w ubiegły poniedziałek) nasz kocur poszedł na spacer i do tej pory go nie ma. No więc już jest :D Dziś rano przyszedł - ani chory, ani połamany, ani brudny (pomijając trochę deszczu i piachu na futrze), ani "pachnący inaczej". Znaczy się wszystko o.k. Trochę pogadał po swojemu jak go spytałam, gdzie był i czemu tak długo nas olewał ;) A teraz on śpi na fotelu obrotowym przed biurkiem, a ja przykucnęłam na stojącej obok wersalce (klawiaura z kabelkiem, więc trochę niewygodnie się siedzi). Ale co tam! Cieszę, się że wrócił! :D
Gdyby ktoś nie dobijał się głośno do drzwi wejściowych mieszkania to ja pewnie też bym sobie spała - a tak piję czarną kawę, bo głowa mnie boli :/ A tak nam się dobrze razem spało...
Dopiję tę kawę i się biorę za robótkę :)

3 komentarze:

dodoo pisze...

No to super,że kocio wrócił! wiedziałam, że tak będzie:), bo ileż to razy moja kotka "szła w świat", przezywała przygody niesamowite i później wracała ze zdziwioną miną mówiącą "ale o co ci chodzi dziewczyno?"

art-glass-ak pisze...

No właśnie - ta mina "nic się nie stało przecież..?" :)

Brahdelt pisze...

Jak wspaniale, że wrócił! Nasz niestety nie, już go prawie 5 lat nie ma, ech...