piątek, 27 lutego 2009

Zaległości

Dość dawno pokazywałam coś robótkowego, więc dziś będą zdjęcia.
Na pierwszy ogień idzie komplet, który uszydełkowałam na prezent urodzinowy dla mojej mamy.
Zrobiłam go z pomarańczowej cieniowanej MAXI Madame Tricote. Najgorzej robiło mi się wieczorami, bo ta MAXI ma jeszcze wplecioną złotą nitkę - po 1-2 okrążeniach musiałam odkładać, bo migało mi przed oczami. Komplet składa się z serwetki i koszyka (zdjęcia z blokowania i już po wysuszeniu).

Do szydełkowego kompletu dorzuciłam jeszcze parę drobiazgów i zaczęłam pakować... Haha! Takiego dużego pudła nie miałam na stanie, żeby zmieściła się nakrochmalona serwetka (średnica ponad 40cm) oraz delikatny (choć usztywniony) koszyk. W sklepach obok też nie było, a musiałam w coś to zapakować! W końcu kupiłam w kwiaciarni przeźroczystą folię do kwiatów (100cm x 140cm) i zapakowałam w nią cały zestaw. Prezencior się spodobał :-)



W międzyczasie golfik (mój) zrobiony ściągaczem z resztek włóczki (ok. 7dag), z której zrobiłam dla cioci-babci beret. Włóczka wykorzystana do ostatniej nitki :-) Golfik jest lekko krzywy, bo włóczka co parę metrów dość duże zgrubienie. Na szydełku (beret) robiło się średnio, bo trzeba było nieźle kombinować, by nie wyszły w jednym miejscu guzy, a w drugim wiotki splot.



Zrobiłam też "wyjściowe" papcie dla siebie (miały być jeszcze dorobione do nich paski zapinające, ale chyba się nie doczekają) z resztek jasno seledynowej bawełny;



futerał na komórkę dla pewnej młodej (11lat)damy (zdjęcie nie oddaje kolorów - w rzeczywistości są to pastelowe: róż, fiolet ciemny i jasny seledyn);
oraz ozdoby walentynkowe na tablicę korkową (których nie usztywniłam, bo mi się nie chciało).


W rzeczywistości ten czerwony kordonek jest odrobinę ciemniejszy i bardziej intensywny i ma połysk. No ale światło dzienne jest jakie jest...
No i udziarałam jeszcze na drutach tunikę z resztek moheru i mohero-podobnych włóczek. Jest ciepła, lekka i szybko się ją robiło. Przy jej zszywaniu po raz pierwszy wypróbowałam ścieg materacowy. Żałuję, że dopiero teraz go zastosowałam. Szwy nie są widoczne (prawie, bo to jednak duże oczka i moher)!


Specjalnie wychyliłam się na balkon (trzymam się barierek i dlatego ręce mi ucięło ;-) ), by złapać światło dzienne.

No i to by było na tyle.



Aha! Zorientowałam się dzisiaj, że dwa (jest już po północy, więc: trzy) dni temu minął rok od napisania pierwszego posta na tym blogu! Ostatnio jestem tak przybita, że nic mi się nie chce i nic mnie nie cieszy :-( Pewno wiosenne przesilenie...
W każdym razie...


W ciągu tego roku niewiele pisałam, ale postaram się to zmienić. Poznałam za to wiele wspaniałych osób i dowiedziałam się też paru nowych rzeczy o dzierganiu... i o sobie...
Dziękuję Wam za to, że mnie odwiedzacie ! Wiele to dla mnie znaczy.


Pa! Do następnego wpisu! :-)

5 komentarzy:

persjanka pisze...

gratuluje..ja chyba tez wlasnie rok blogowania swietuje..sliczna serwetka choc przyznaje,ze koszyczek mnie zauroczyl..pozdrawiam ania

Brahdelt pisze...

Gratulacje pierwszej rocznicy! *^v^*
Koszyczek świetny i podobaja mi się serduszka, można by je na coś zaaplikować. ^^

art-glass-ak pisze...

Dzięki dziewczyny! Aż mi skrzydła urosły :) Będzie problem z utrzymaniem mnie przy ziemi ;)

Kite Designer pisze...

Bardzo ladnie Ci w tej tunice! I swietny pomysl na wykorzystanie resztek. Serwetka gwiazdka mi sie bardzo podoba, nic dziwnego ze Obdarowana byla zadowolna :-) Gratuluje pierwszych urodzin! Pozdrawiam, B

art-glass-ak pisze...

Kite Designer - dzięki za pochwały! :)